Rozpoczynasz pracę marzeń i chcesz się pokazać z jak najlepszej strony. Przyjmujesz każde zadanie, bo przecież nie odmówisz dyrektorowi. Angażujesz się w projekty i skoro idzie ci już tak dobrze to może zrobisz coś jeszcze, to ty za każdym razem wykonujesz zadania te proste, ale i zaawansowane. Nie wykonasz wszystkich poleceń w pracy, więc pakujesz się w torbę IKEA i swoją koleżankę - pracę, zabierasz do domu. Kolejny sukces osiągnięty, ale czujesz niedosyt i zdziwienie obserwując grupy nauczycielskie. Jakim cudem inne nauczycielki wykonują tak piękne dekoracje? Dlaczego przygotowują tak wystrzałowe aktywności dla dzieci? Skoro one przygotowują fotobudki i inne magiczne sztuczki, to może i ja powinnam. Poświęcasz weekendy na przygotowanie idealnych pomocy i w pewnym momencie nachodzi cię refleksja, że twoje życie kręci się tylko wokół pracy. Gdzie czas dla bliskich? Gdzie czas na hobby czy rozwój osobisty?
Doskonale pamiętam swoje zawodowe początki. Pracowałam kilkadziesiąt kilometrów od domu, placówka była czynna do 18, więc bywały dni, kiedy wracałam do domu po 19. Siedziałam po nocach i przygotowywałam zajęcia, bo przecież placówka prywatna musi mieć poziom uniwersytecki. Mnóstwo czasu poświęcałam na przygotowywanie pomocy, planów zajęć i dekoracji. Dziś wpiszesz hasło w Google i znajdziesz całą listę blogów i platform, które oferują płatne lub darmowe pomoce. Jeszcze kilka lat temu wyglądało to zupełnie inaczej, więc z uporem maniaka siedziałam i tworzyłam, rysowałam, kolorowałam i żyłam w przekonaniu, że jestem superbohaterką.
Pracowałam również w weekendy i od swoich bliskich najczęściej słyszałam "Ciekawe czy wszyscy tak pracują?", "Ciekawe czy inni też poświęcają rodzinę na rzecz pracy?", "A płaci ci ktoś za weekendowe dyżury?". Początkowo próbowałam usprawiedliwiać siebie, bo przecież dopiero zaczynałam i musiałam, a właściwie uważałam, że muszę tyle pracować. Po dwóch latach zaczęłam się zastanawiać czy nadal jestem superbohaterką czy jednak sfrustrowaną babą? Nie miałam czasu na swoją pasję, relacje z bliskimi również wyglądały różnie, a wszelkie zaproszenia od znajomych zazwyczaj odrzucałam, bo przecież koleżanka - praca była najważniejsza.
Z biegiem czasu i zbieranym doświadczeniem człowiek zaczyna inaczej spostrzegać pewne kwestie i w końcu dochodzi do wniosku, że czas zadbać o życiowy balans. W moim przypadku z każdym kolejnym rokiem jest lepiej, ale to trudna sztuka do opanowania, w końcu zawsze myślimy o "swoich" dzieciach.
Od czego zacząć? Warto zrobić burzę mózgów i odpowiedzieć sobie na pytania "Na co poświęcam najwięcej czasu przynosząc pracę do domu? I w jaki sposób mogę to zmienić?".
W moim przypadku przygotowanie prac plastycznych i dekoracji było największym pożeraczem czasu. Na początku mojej kariery zainspirowana portalami dla nauczycieli przygotowywałam prace odtwórcze tzn. potrafiłam siedzieć i wycinać kilkadziesiąt elementów, żeby później dzieci poskładały ją w kilka minut. W szatni można było podziwiać idealną wystawkę, ale zaczęły mnie martwić słowa dzieci "ale ja nie potrafię narysować..." i to był dla mnie sygnał ostrzegawczy. Zrezygnowałam z prac odtwórczych na rzecz prac twórczych i nagle zaczęłam mieć więcej czasu. Później przyszła refleksja nad dekoracjami. Możemy obserwować przyrodę i zachodzące zmiany, a ja zaklejam okna wielkoformatowymi dekoracjami, które ze względu na aspekt estetyczny wykonywałam dwustronnie. Nie chcę już nawet wspominać, ile weekendów poświęciłam na kolorowanie tygrysków czy też wycinanie i sklejanie kolorowych sówek, które z perspektywy czasu bardziej cieszyły moje oko niż dzieci. Pierwszy krok w kierunku ograniczenia pracy w domu był przypadkowy, ale każdy kolejny już zaplanowany i świadomy.
7 zasad do zachowania równowagi między pracą a życiem prywatnym:
Weekend - w piątek wraz z wyjściem z budynku przedszkola rozpoczynam weekend. Nie odbieram telefonów od koleżanek z pracy, wyjątkiem jest dyrekcja, ale ona dzwoni w sytuacjach nadzwyczajnych. Nie zabieram pracy do domu i tak weekend jest czasem dla mnie i bliskich.
Po pracy - oczywiście, że nadal zabieram pracę do domu, bo jak napisać informację na temat funkcjonowania dziecka, IPET czy np. gotowość szkolną w obecności dzieci, którym trzeba poświęcić pełną uwagę. W domu pracuję od poniedziałku do czwartku i zazwyczaj we wtorek, kiedy jestem najkrócej w pracy staram się przygotować zajęcia na kolejny tydzień, tworzę plany i nadrabiam wszelkie kwestie związane z dokumentami.
Nie odkładam - staram się wszelkie zadania realizować na bieżąco tzn. dostaję polecenie, że mam napisać np. informację o funkcjonowaniu dziecka, to nie odkładam tego zadania na weekend, tylko siadam i działam.
Z wyprzedzeniem - wszelkie uroczystości i wydarzenia staram się planować z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Dzięki temu mogę stopniowo przygotować materiały w pracy i to jest właśnie dla mnie najważniejszy punkt.
Pracuję w pracy - staram się maksymalnie wykorzystać czas w pracy. Pracując w maluszkach wykorzystywałam czas, kiedy dzieci spały. Był to również okres, kiedy otwierałam przedszkole, a o poranku dzieci nie było w ogóle lub była ich garstka. Obecnie wykorzystuję okienka, kiedy dzieci mają religię, język angielski. Zapewniając dzieciom bezpieczeństwo staram się również przygotowywać rzeczy w trakcie ich zabaw swobodnych, ale są to czynności, które nie wymagają ode mnie skupienia.
Angażuję dzieci - dzieci są chętne do pomocy i przy okazji to dla nich kolejna okazja do rozwoju, więc to oni poprzez swoją twórczość wykonują dekoracje, przygotowują częściowo materiały do zajęć. Przy okazji wykorzystując np. teatrzyk, który pomalują ich zainteresowanie zajęciami wzrasta.
Mniej i więcej - czasami dochodzi do sytuacji, w których frekwencja w grupie z powodu choroby jest niższa, to również moment, który staram się maksymalnie wykorzystać.
Obecna sytuacja związana z kształceniem na odległość ma się nijak do moich zasad. Prawda jest taka, że pierwsze dni były chaosem. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie pracę zdalną i uważałam, że pracując w domu jest łatwiej. Nie jest, podziwiam każdego kto pracuje w domu na co dzień. Obecna sytuacja wymusiła na mnie poszukiwanie nowych rozwiązań, ponieważ początkowo nie potrafiłam się odnaleźć i praca cały przeplatała się z obowiązkami domowymi. Znalazłam swój złoty środek:
Godziny pracy - w godzinach pracy odpowiadam na wiadomości od rodziców, zarządzam stroną internetową i odbieram telefony z pracy. W godzinach pracy wykonuję obowiązki zawodowe, później odcinam się od przedszkola.
Hierarchia - dzielę zadania na trzy grupy: pilne, ważne, na jutro i wg tego schematu pracuję.
Doskonalenie - staram się wykorzystać ten czas na udział w szkoleniach online, nadrabiam zaległości książkowe.
Organizacja i poszukiwanie rozwiązań, które odpowiadają tobie są najlepszą drogą do utrzymania równowagi.