Quantcast
Viewing all 281 articles
Browse latest View live

Najlepsze pomoce dla żłobkowych cioć


Rozpoczynając pracę w żłobku ubolewałam nad niewielką ilością pomocy dydaktycznych dla opiekunek, czyli tzw. żłobkowych cioć. Z zazdrością spoglądałam na pomoce, czasopisma, książki, szkolenia skierowane dla nauczycieli wychowania przedszkolnego. Żłobki były pomijane, a dostępne publikacje były zazwyczaj materiałami stworzonymi przez zagranicznych autorów i nijak miały się do polskiej rzeczywistości. Dziś normą są już warsztaty, szkolenia i pojawia się coraz więcej publikacji stricte dla opiekunek, w końcu żłobki spełniają również funkcję edukacyjną. 

Jakie są najlepsze pomoce dla żłobkowych cioć? Lista jest listą subiektywną, ale to materiały, które najczęściej wykorzystywałam w swojej pracy. 


Książki Hanny Trawińskiej to lektura obowiązkowa dla każdego opiekuna pracującego z dziećmi do lat 3. Publikacje charakteryzuje przede wszystkim praktyczny aspekt, ponieważ autorka przez ponad 40 lat pracowała w żłobku, więc w proponowanych zabawach widoczne jest doświadczenie. Na zdjęciu widoczna jest książka "Bawmy się z małymi dziećmi", to opracowanie zawierające scenariusze na cały rok. Propozycje dostosowane są do przebiegu roku kalendarzowego tzn. świąt, pór roku, zjawisk przyrody. To kompendium praktycznych rozwiązań, gotowych do wykorzystania scenariuszy, ale i służących jako inspiracja do własnych pomysłów. "Zabawy rozwijające dla małych dzieci"to zbiór zabaw ruchowych, dydaktycznych i tematycznych. 


Słyszeliście kiedyś piosenkę "Budujemy ciszę"? Muzyczny hit pochodzi właśnie z płyty "Rymowanki-zapraszanki", to zbiór piosenek i wierszyków ułatwiających organizację dnia. Zastanawiasz się jak usprawnić ustawianie się w pary, pociąg, jak wyciszyć grupę lub też zachęcić do sprzątania? Książeczka wraz z płytą przyjdzie na pomoc.  


"Kapelusz pełen nut"Marii Zofii Tomaszewskiej to zbiór zabaw muzycznych i ogólnorozwojowych dla starszych grup żłobkowych. Książeczka składa się z 20 piosenek i do każdej z nich mamy zapis nutowy, ale i propozycje zabaw ruchowych, tematycznych, plastycznych.


"Pokaż oko, pokaż nos"jest zbiorem wierszyków, dzięki którym kształtowana jest u dzieci orientacja w schemacie ciała. Publikacja skierowana jest dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale z dziećmi młodszymi można wykorzystać wierszyki rozwijające umiejętność wskazywania i nazywania części ciała. Nawet jeżeli nie podczas zabaw zbiorowych, to propozycja sprawdza się w trakcie zabaw indywidualnych. Pod każdą rymowanką znajduje się opis ruchów i gestów, które maluchy mogą wykonywać, wypowiadając wierszyk.


"Ole Mole. Piosenki dla najmłodszych" - książeczka powstała z myślą o niemowlętach i dzieciach, które rozwijają się nieharmonijne. Wspomaga rozwój aparatu mowy, doskonali małą i dużą motorykę poprzez rozwijanie ruchów i gestów z wykorzystaniem przedmiotów, rozwija umiejętności poznawcze. Wyrazy dźwiękonaśladowcze, rzeczowniki, czasowniki i przymiotniki zawarte w piosenkach, wzbogacone o łatwą do odtworzenia melodię, poszerzają wiedzę o otaczającym świecie i rozbudzają w dziecku motywację do mówienia.  


"Zabawy paluszkowe"znane od lat wierszyki, które usprawniają małą motorykę, ale i budują więź między dorosłym i dzieckiem. 

Kodowanie z przedszkolakiem


Przygotuj obręcze i rozpocznij dobrą zabawę doskonalącą orientację w przestrzeni, która jest zabawą matematyczną z elementami kodowania.

Dziecko porusza się pod dyktando nauczyciela lub innego dziecka:

➡ do przodu,
➡ do tyłu,
➡ w lewo,
➡ w prawo
Tylko tyle? Aż tyle. 

Zabawa może odbywać się w parach i wówczas za dzieckiem podąża rówieśnik, który kontroluje czy kolega porusza się zgodnie z poleceniem. Prosta zabawa, którą można modyfikować i utrudniać na różne sposoby. Moja grupa uwielbia połączenie kodowania z muzyką. Zamiast poleceń do przodu, do tyłu, w lewo, w prawo wykorzystujemy instrumenty i tak np. w prawo dzieci poruszają się na dźwięk grzechotki, w lewo na dźwięk trójkąta, do przodu na dźwięk bębenka i do tyłu na dźwięk talerza perkusyjnego. Zamiast instrumentów mogą to być kolorowe kartki, strzałki. Rozwijamy orientację przestrzenną, koordynację ruchową, w zależności od wariantu zabawy percepcję wzrokową/słuchową, dużą motorykę. Matematykę trzeba poznawać wielozmysłowo, a nauka będzie przynosiła lepsze efekty. 


Przebiśniegi

Przebiśniegi powstały w zeszłym roku i tak dobrze widzisz są one plastikowe. Mogły wylądować w koszu, ale po uroczystości z okazji Dnia Babci i Dziadka postanowiłam nadać im drugie życie. W tym roku również będą częścią dekoracji w przedszkolnej szatni. 


Do przygotowania przebiśniegów potrzeba:
  • plastikowe łyżeczki (3 sztuki na jednego kwiatka), 
  • zieloną bibułę, 
  • pistolet z klejem, 
  • styropian, 
  • zieloną farbę, 
  • watę, 
  • zapalniczkę. 
Do przygotowania jednego kwiatka potrzebne są aż trzy łyżeczki, z dwóch odcinamy miseczki a trzecią łyżeczkę nagrzewamy nad ogniem i wyginamy. Następnie przyklejamy łyżeczki klejem na gorąco i owijamy zieloną bibułą. Gotowy przebiśnieg wbijamy do styropianu pokrytego zieloną farbą. Końcowy etap to rozłożenie waty wokół kwiatów. 

Dzień Dinozaura

Pod koniec lutego  przypada nietypowe święto w postaci Dnia Dinozaura. Mam wrażenie, że to jeden z ulubionych tematów dzieci. Poniżej znajdziecie ognistą propozycję pracy plastycznej. 

 
Przygotuj: 
  • blok techniczny, 
  • czerwoną, pomarańczową i żółtą farbę,
  • pędzel, 
  • czarny papier lub wydruk dinozaura,
  • klej i nożyczki.
Oszczędzając wodę i mycie paletek farbę nałożyliśmy bezpośrednio na kartkę. Trzy kleksy farby i można rozpocząć malowanie długimi ruchami tak, aby kolory między sobą przechodziły. Po wysuszeniu warstwy farby naklejamy dinozaura. 

Cienie można pobrać przez kliknięcie i zapisanie. Wystarczy je wydrukować lub też potraktować jako szablon do odrysowania na czarnym papierze.



    

Edukacja zdalna w przedszkolu

Czy to rola w filmie science fiction albo koszmar, który zakończy się wraz z dźwiękiem budzika? Myślę, że każdy z nas chciałby wybrać którąś ze wspomnianych opcji, ale niestety obecna sytuacja zaskoczyła nas wszystkich. Jeden dzień, jedna decyzja i przed nami stoją zupełnie nowe wyzwania. Pojawia się wiele pytań, wątpliwości i w głowie słychać tylko edukacja zdalna. Teoretycznie każdy z nas wykorzystuje w pracy TIK, więc skąd tyle pytań i problemów z edukacją zdalną? Postaram się pomóc w odniesieniu do swojej pracy, czyli edukacji przedszkolnej.     


Wchodząc na grupy przedszkolne dostałam oczopląsu, na większości z nich króluje chaos i absurdalne pomysły. Czas na usystematyzowanie informacji i otworzenie oczu. 

Czy nauczyciel wychowania przedszkolnego powinien pracować zdalnie? Zdania są podzielone i powstały wręcz dwa skrajne obozy. Powiedzmy sobie szczerze, że nauczyciel pozostaje w gotowości i nie jest to czas urlopu. W trakcie pracy zdalnej może brać udział w formach doskonalenia zawodowego online, zająć się gotowością szkolną, przygotowywać pomoce dydaktyczne i materiały, ale należy pamiętać, że pracujemy przede wszystkim z dziećmi. Patrząc na obecną sytuację możemy być pewni, że zamknięcie placówek oświatowych potrwa dłużej, więc czy należy pozostawić dzieci na kolejne tygodnie? Mam nadzieję, że opracowywane przez MEN rozporządzenie rozwieje wszelkie wątpliwości. 

Jak powinna wyglądać edukacja zdalna w przypadku dzieci przedszkolnych? Łatwiej zacząć od popełnianych błędów:

"Wyślę karty pracy i z głowy!" - nie będę się już skupiać na negatywnych aspektach kart pracy, ale ile osób ma dostęp do drukarki? Nie jest to odpowiedni czas na bieganie po mieście czy rodzinie, więc odpuście wysyłanie pakietów kart. Doskonale wiem, że na grupach roi się od darmowych, ale i płatnych ofert pomocy do druku. Tego typu pomoce są często reklamowane, a w ostatnim czasie to prawdziwy wysyp.


"Wyślę kolorowankę!"jeszcze gorszy pomysł. Pamiętaj wciąż o drukarce, ale czy rodzic nie potrafi skorzystać z Google?


"Będę podsyłać linki do bajek!" - staramy się odciągnąć od szklanych ekranów, ale w czasach zarazy to narzędzie, które może pomóc. Dzielmy się wartościowymi materiałami, zamiast kolejnej bajki z YT wyślij link np. do spektaklu. Sytuacja zmusza również instytucje do poszukiwania nowych rozwiązań.


"Halo! Ja jestem!" - bombardujemy rodziców wiadomościami. Rodzice również mają swoje obowiązki zawodowe, życie prywatne i starsze dzieci, które również objęte są edukacją zdalną.


"Cekin, brokat i może jeszcze pianka lub tektura" - zachęcając rodziców do podjęcia aktywności z dziećmi pamiętajmy, że nie wszyscy mają karton przydasi. Dobierajmy propozycje tak, aby rodzic miał możliwość wdrożyć je w życie. Zaproponuj alternatywę, którą każdy w domu ma.


"Idź na całość!" - obecna sytuacja potrwa dłużej, więc zachowaj pomysły również na jutro i dozuj je stopniowo. Nauczyciele wychowania przedszkolnego robi z dziećmi dużo, ale pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi również prawnik, muzyk, fryzjer itd.


"Gierka tu, gierka tam!" - wykorzystujecie w swojej pracy gry online? Unikam ich, bo w domach tablety i tak królują, więc nie wysyłajmy w każdej wiadomości aplikacji lub propozycji gry. Jednak jeżeli uważasz, że to pomocne narzędzie to w tym trudnym czasie możecie korzystać z matzoo.pl albo pisupisu.pl


"Jestem skowronkiem, więc nie macie wyjścia...pobudka o 7" -  nie wyobrażam sobie by 25 rodzin miało zasiąść do komputera o konkretnej godzinie. Każda rodzina ma swój rytm dnia i nie próbujmy dostosowywać innych do naszego harmonogramu.


"500 sposobów na zabawy z dzieckiem" - pobawcie się w sklep albo fryzjera, zbudujcie bazę i zagrajcie w bierki. Instrukcje obsługi zostawcie dla siebie, rodzic nie dostaje obcego dziecka i nie odbiera go też z porodówki. Co więcej znają się co najmniej 3 lata, więc nie musisz tworzyć instrukcji z pomysłami na zabawy, które zna każdy albo nie tyle tworzyć co rozsyłać


"Zaprezentuj się?!" - kilka slajdów i niech dziecko zasiądzie przed ekranem komputera. Uważasz, że to dobre rozwiązanie? Ty się napracujesz, dziecko niewiele z tego wyniesie, a rodzic będzie uziemiony i zobowiązany do czytania.


"Szalona góra" - wiem, że niektóre pomysły rodzą się głowach wielkich, ale rozmawiajcie i negocjujcie. Dyrektorze pamiętaj, że po drugiej stronie ekranu siedzi przedszkolak, a nie uczeń klasy maturalnej przygotowujący się do egzaminów. Dla przypomnienia odsyłam do podstawy programowej ,,Przedstawione w podstawie programowej naturalne obszary rozwoju dziecka wskazują na konieczność uszanowania typowych dla tego okresu potrzeb rozwojowych, których spełnieniem powinna stać się dobrze zorganizowana zabawa (...) ". 


Ponarzekałam, więc przejdźmy do konkretów, które moim zdaniem najlepiej sprawdzają się w obecnej sytuacji, nowej sytuacji dla nauczycieli, rodziców, ale przede wszystkim dzieci. W kilku krokach napiszę jak pracuję ja i co do pory zrobiłam. 

"Burza mózgów" - przede wszystkim odpowiedziałam sobie na pytanie "W jaki sposób trafić do dzieci i jak nie obciążyć rodziców edukacją zdalną?" i przy tym wszystkim zachować jeszcze pierwiastek dydaktyczny i odrobinę tego co robimy każdego dnia w przedszkolu. Zabawa odgrywa kluczową rolę, więc w moim odczuciu warto inspirować rodziców zabawami, które mają charakter edukacyjny i będzie mógł je przeprowadzić każdy rodzic w warunkach domowych.


"Skrzynka z narzędziami" - to moment, który wzbudza wiele wątpliwości. Pamiętasz swój awans zawodowy i punkty dotyczące TIK? Możesz skorzystać z tych samych narzędzi, ale pamiętaj, że część jest płatna, więc tu też apel do MEN - zamiast kolejnej deformy wyciągnijcie wnioski z tej cennej lekcji. Moja pierwsza myśl w odniesieniu do edukacji zdalnej w przedszkolu była prosta Padlet lub Dysk Google, możecie też przenieść lekcje na YouTube. Ostatecznie wybrałam Dysk Google, ponieważ w łatwy sposób mogę dodać zdjęcia, filmiki.


"Rób swoje" - wchodzisz na nauczycielskie grupy i widzisz nauczycielski szał, zatrzymaj się i pamiętaj o swojej grupie, która nie potrzebuje wysyłania materiału za materiałem. 
Robiąc szybką burzę mózgów i zastanawiając się na formą mogłam przejść do działania:

"Zbiórka" - z rodzicami w sprawach pilnych kontaktuje się telefonicznie albo zostawiam kartki w szatni. Do szatni dostępu teraz nie mają, a ja nie znam numerów telefonu na pamięć i wyznaję zasadę dzwonienia z telefonu przedszkolnego. Adresów mailowych również nie mam, bo przecież obowiązuje RODO. Ze względu na nagłą sytuację musiałam dotrzeć do wszystkich rodziców i zrobiłam to za pomocą grupy na Facebook'u, wykorzystałam stronę przedszkola i fanpage.


"Bez instrukcji" - nie wysyłam im wiadomości, które są infantylne i w jakiś sposób mogą urazić ich rodzicielską dumę. Chcielibyście otrzymać wiadomość typu "Drodze rodzice wiem, że nie macie pomysłu na wspólne spędzenie czasu, dlatego dziś zamiast bajki na szklanym ekranie proponuję pobawić się w sklep. Pozdrawiam!". Przed wysłaniem komunikatu zastanów się czy taka wiadomość ucieszyłaby cię jako rodzica. Dla mnie to prosty komunikat "Nie poradzisz, nie wiesz jak się bawić z dzieckiem".


"Kilka słów" - na samym początku napisałam krótki list do rodziców, odwołałam się do obecnej sytuacji, zaznaczyłam, że pracuję i jeżeli będą mieli problem, pytanie, trudność albo wątpliwość to mogą kontaktować się za pośrednictwem maila, a ja odpowiem w godzinach swojej pracy. Ustaliłam formę kontaktu i od tej pory materiały wrzucam w chmurę, rodzice zaglądają, dzielą się zdjęciami. Po powrocie do przedszkola wspólnie zobaczymy zdjęcia i pooglądamy prace plastyczne, bo zachęciłam do założenia teczki "Domowe przedszkole".


"Bombardujemy!" - absolutnie nie! Kolejny raz powtórzę, musimy pamiętać, że po drugiej stronie siedzi rodzina, która ma swoje obowiązki zawodowe i często starsze dzieci. Wysyłam materiały dziennie, ale to maksymalnie dwie propozycje, które w znacznej części dzieci z mojej grupy mogą wykonać same. Każdy doskonale wie, że sytuacja potrwa dłużej, więc w planach mam mini projekty, które będę wysyłać co 3 dni, ale będą odnosiły się np. do zaprojektowania gry albo ugotowania wspólnie posiłku i w taki też sposób możemy pokazać otaczającą nas matematykę. Staram się przeplatać wiadomości i raz jest to krótkie nagranie z moim udziałem, następnym wiadomość tekstowa ze zdjęciami.


"A co z pakietem edukacyjnym?" - nie korzystam, ale pamiętaj, że wciąż czekamy na rozporządzenie, które ma regulować kwestie edukacji zdalnej, więc na chwilę obecną nie zlecaj rodzicom wykonywania nowych kart pracy z pakietu bo jeszcze nie wiemy jakie będą zalecenie MEN w odniesieniu do nauczycieli przedszkola.   


"Przykładowy dzień"dziś wysłałam dzieciom 5 minutowy filmik, w którym zachęcam do wspólnego zaśpiewania piosenki na powitanie, utrwalamy dni tygodnia z wykorzystaniem naszej rymowanki i poszukujemy przedmiotów w naszym otoczeniu, które występują w parach. Nie masz odwagi albo krępujesz się mówić do ekranu? Te same punkty można zrealizować w formie tekstowej i wzbogacić o zdjęcie i link do piosenki. Zaproponuj mini projekt np. dotyczący pogody albo gotowania. Poza tym wiele instytucji kultury organizuje w tym czasie spektakle online, wirtualne zwiedzanie muzeum i choć zachęcamy do odchodzenia od ekranu, to w tym czasie może to być nasz sprzymierzeniec. Zamiast kolejnej pstrokatej bajki podrzuć link np. do spektaklu Teatru Groteska.  

W tych trudnych chwilach współpraca między nauczycielem a rodzicem jest jeszcze ważniejsza.

Aktualizując informację wiemy już, że w odniesieniu do nauczycieli edukacji przedszkolnej pozostawiona została duża autonomia i bardzo dużo zależy od dyrektora. Cytując słowa MEN

,,Nauka prowadzona na odległość może być realizowana z wykorzystaniem materiałów udostępnionych przez nauczyciela, w szczególności tych rekomendowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej (zwłaszcza platforma edukacyjna epodręczniki), Centralnej i Okręgowych Komisji Egzaminacyjnej, a także emitowanych w pasmach edukacyjnych programów Telewizji Publicznej i Polskiego Radia.

W przypadku przedszkoli i uczniów klas I-III szkoły podstawowej nauczyciel ma obowiązek poinformowania rodziców o dostępnych materiałach, a także możliwych sposobach i formach ich realizacji przez dziecko w domu". 

Dozwolony użytek edukacyjny


Przychodzisz do pracy korzystasz z książek, czasopism, włączasz muzykę i nie musisz się zastanawiać czy łamiesz prawo. Na profilu "Dyscyplina bez nakazów" można było zobaczyć stanowczą reakcję autorki szkoleń i kategoryczny zakaz używania jej materiałów w kształceniu zdalnym. Muszę przyznać, że byłam oburzona. Zapłaciłam grube pieniądze za udział w szkoleniu i nagle nie mogę korzystać z materiałów na których pracuje moja grupa. Można liczyć na wsparcie wydawnictw, które nawet za darmo udostępniają materiały nauczycielom i zderzasz się z marketingowym strzałem w kolano. Absolutnie nie chcę niczego za darmo, bo ludzie poświęcają mnóstwo czasu i energii na opracowywanie autorskich pomysłów. Jednak zobaczcie pewien paradoks, z jednej strony są osoby, które nagle mówią "Sytuacja jest trudna, ale chcemy ci pomóc i mamy dla ciebie...", a z drugiej "Zapłaciłaś 150 zł, ale odłóż płyty na półkę i masz zakaz ich używania". Po negatywnych komentarzach autorka doszła do wniosku, że je utwory można wykorzystywać w pracy na odległość, ale tylko podczas transmisji online, no cóż jej decyzja.

Czy faktycznie w obecnej sytuacji nie można korzystać z materiałów zakupionych i istnieje zakaz ich udostępniania swoim uczniom? Może was zaskoczę, ale tego typu materiały można udostępniać. Warto pamiętać, że muszą trafić tylko i wyłącznie do waszej grupy czy też klasy. Poniżej przedstawiam grafikę, która rozwieje wiele wątpliwości. 

  

Edukacja zdalna w przedszkolu a oczekiwania

Codzienne wideokonferencje, do tego prezentacje multimedialne z układankami i puzzlami online albo kilkunastominutowe filmiki stają się codziennością przedszkolaków. Czy tak powinno wyglądać kształcenie na odległość dzieci w wieku przedszkolnym? Nie! Jestem zdziwiona i zastanawiam się, dlaczego nauczyciele tak ochoczo bombardują pracą przed komputerem. Jeszcze miesiąc temu nauczyciele mówili o negatywnych aspektach używania szklanych ekranów, dziś sami zachęcają do udziału w życiu wirtualnym. Rozumiem, że często bywa to nakaz dyrektora i tu pojawia się poważny problem, który dotyczy przede wszystkim placówek prywatnych. Nastał trudny czas, ich los jest niepewny, więc muszą się wykazać pomysłowością. Bywa to również wyścig szczurów pomiędzy nauczycielami, więc skoro inni robią to i ja nie mogę być gorsza. 

Czy neguję wykorzystanie komputera w kształceniu na odległość? Tak! Należy znać umiar. Połącz się z grupą, zrób im niespodziankę, porozmawiajcie, pomachajcie do siebie, bo przecież dla tych dzieci jest to ogromna zmiana i emocjonalny szok. Wyślij rodzicom propozycje działań, które mogą wykonać w domu. Niech spędzą ten czas RAZEM i nie potrzebują do tego szklanego ekranu. Wysyłanie puzzli do układania online, do tego filmik online i gra dydaktyczna online. Czy to ma sens? 

Postanowiłam napisać kilka słów, bo na jednej z grup padło pytanie "Jak teraz zadowolić rodziców?". Zadowolić rodziców? Nie wiem, zadzwoń i zapytaj czego potrzebuje mama Stasia, a czego tata Jurka. Wykonaj jeszcze ponad dwadzieścia połączeń i każdemu dogadzaj indywidualnie. Idąc do lekarza ufam mu i jeżeli mówi mi, że mam zażywać dany lek przez 5 dni, to nie podważam jego decyzji, nawet jeżeli na forum przeczytałam, że Goździkowa radzi by brać go przez 8 dni. Idąc do prawnika słucham jego porad, nie rzucam paragrafami znalezionymi w sieci. Idąc do restauracji nie podaję szefowi kuchni własnego przepisu. Dlaczego nauczyciele nie potrafią być specjalistami i zamiast skupić się na pracy i własnym pomyśle szukają odpowiedzi "Jak zadowolić teraz rodziców?".

Pracuj według własnego pomysłu i przede wszystkim kierując się zdrowym rozsądkiem, więc pamiętaj, że ,,Przedstawione w podstawie programowej naturalne obszary rozwoju dziecka wskazują na konieczność uszanowania typowych dla tego okresu potrzeb rozwojowych, których spełnieniem powinna stać się dobrze zorganizowana zabawa (...) ". Czy zabawa przed komputerem dostosowana jest do potrzeb rozwojowych dziecka? Zdecydowanie nie. 


"Istotną rolę w tworzeniu warunków do edukacji przedszkolnej w domu, odgrywa współdziałanie nauczycieli z rodzicami. Formy kontaktu z rodzicami, które mają być pomocą, wsparciem ich działania, nauczyciel powinien ustalić bezpośrednio z rodzicami. Pamiętajmy, że wspieranie aktywności dzieci nie jest zadawaniem zadań i ćwiczeń do obowiązkowego wykonania. Dziecko w domu powinno, tak jak w przedszkolu, bawić się samodzielnie swoimi zabawkami, konstruować, układać, sprzątać, czuć się bezpieczne i swobodne w swej aktywności. Powinno się także umożliwić dziecku zaspokajanie potrzeb aktywności fizycznej, np. poprzez wykonywanie ćwiczeń gimnastycznych. "

Książki dla początkującego nauczyciela


Zderzenie z pierwszym tekstem naukowym zazwyczaj dla każdego studenta pedagogiki jest ogromnym szokiem. Z każdym kolejnym artykułem jest łatwiej, ale musi upłynąć trochę czasu zanim ich przyswajanie przyjdzie z łatwością. W końcu pojawia się myśl i wyczekiwanie na publikacje, które będą przydatne z praktycznego punktu widzenia. Niestety bywa z tym różnie i zazwyczaj podczas studiów poznasz mnóstwo książek, ale z całej palety najbardziej przydatne będą książki Anny Klim-Klimaszewskiej, Marii Grzegorzewskiej czy też Barbary Harwas-Napierały. Postanowiłam zebrać książki, które powinien przeczytać każdy nauczyciel wychowania przedszkolnego, a z którymi prawdopodobnie nie będziecie mieli styczności podczas studiów. Ze względu na obecną sytuację część mojej biblioteczki pozostała w przedszkolu, więc mam nadzieję, że o żadnej książce nie zapomniałam. 

1. Książki prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej są obowiązkową lekturą. Wrzucam je w pierwszej kolejności, ponieważ głęboko wierzę, że to publikacje, które są polecane studentom. Osobiście do książek prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej dotarłam sama, ale mam nadzieję, że po kilkunastu latach są na stałe wpisane w kanon książek na studiach pedagogicznych. 

Najbardziej popularną książką jest "Dziecięca matematyka", która po latach została zaktualizowana i nosi tytuł "Dziecięca matematyka - dwadzieścia lat później". Prawdziwe kompendium wiedzy odnośnie matematyki w wieku przedszkolnym. "Dwulatki i trzylatki w domu i przedszkolu (...)" oraz "Starsze przedszkolaki (...)" to poradniki metodyczne, które omawiają rozwój psychoruchowy, przedstawiają charakterystykę uczenia się, skupiają się na wspomaganiu rozwoju dziecka, nie brakuje treści dotyczących samoobsługi, matematyki, muzyki w życiu dziecka itd. Jeżeli poszukujecie książki odnośnie prowadzenia diagnozy w przedszkolu to warto zaopatrzyć się w książkę pt. "Nauczycielska diagnoza gotowości do podjęcia nauki w szkole". 

  
2. Polecałam i polecać będę nadal książkę Joanny Stainke-Kalembki "Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwija u dzieci motywację wewnętrzną?". Cieszę się, że sięgają po nią kolejne osoby i co ważne tematem motywacji wewnętrznej zaczyna interesować się coraz więcej osób. Książce tej poświęciłam osobny wpis - klik


3. "Listy do Ewy Z." to publikacja Ewy Zielińskiej i przyznam, że czytając ten poradnik miałam wrażenie, że to słowa doświadczonej i pomocnej koleżanki, która jest chętna do dzielenia się swoją wiedzą. Książka napisana prostym i lekkim językiem, odpowiada na mnóstwo pytań i wątpliwości z którymi boryka się nauczyciel. Znajdzie podpowiedź jak radzić sobie z agresją u dziecka, ale i tak np. jak analizować prace plastyczne dzieci. 


4. Jesper Juul, to postać i książki, które powinien znać każdy nauczyciel. Książek jest mnóstwo i nie jest to literatura tylko dla rodziców, wiec warto sięgnąć po takie książki jak np. "Twoje kompetentne dziecko", "NIE z miłości", "Agresja nowe tabu?", "Kryzys szkoły". 

5. "Gdy rodzice pytają o..." - książka szczególnie wartościowa dla młodego nauczyciela, to kolejny poradnik, w którym m.in. Agnieszka Czeglik, Gabriela Fejkiel, Aneta Konefał i wielu innych specjalistów-praktyków odpowiadają na ponad 130 pytań z którymi zderza się każdy nauczyciel wychowania przedszkolnego. I właśnie tytuł może wprowadzić w błąd, bo to nie tylko pytania od rodziców, ale pytania które pojawiają się w myślach nauczycieli. Publikacja, która jest drogowskazem od bardziej doświadczonych nauczycieli. Jeżeli zastanawiasz się np. Jaka jest różnica między karą a konsekwencją? Jak radzić sobie z dziecięcą złością? Na czym polega dojrzałość szkolna? Porusza tematykę związaną z kompetencjami, emocjami, grupą rówieśniczą, komunikacją na linii nauczyciel-rodzic oraz nauczyciel-dziecko, nie brakuje również tematów związanych z aktywnością fizyczną, dietą dziecka. 
6. Teoretycznie książka jest dla terapeutów, specjalistów i rodziców, ale z dwóch widocznych na zdjęciu tytułów polecam nauczycielom wychowania przedszkolnego książkę pt. "Dziecko a integracja sensoryczna". Prostym językiem, ale zachowując fachowość poruszane są kwestie dotyczące zaburzeń integracyjnych i do tego opatrzone są przykładami, wyjaśnieniami. Ułatwia zrozumieć, że bardzo często nie dostrzegamy problemów z którymi boryka się dziecko, a zrzucamy je na brak wychowania, lenistwem itd.  


7. Jeżeli pracujecie zbyt dużo i poświęcacie życie prywatne na rzecz pracy, to polecam przeczytać pamiętnik Karoliny Turek "Nauczycielka przedszkola - pomiędzy pasją a zagubieniem". 

Superbohaterka po godzinach czy sfrustrowana baba?


Rozpoczynasz pracę marzeń i chcesz się pokazać z jak najlepszej strony. Przyjmujesz każde zadanie, bo przecież nie odmówisz dyrektorowi. Angażujesz się w projekty i skoro idzie ci już tak dobrze to może zrobisz coś jeszcze, to ty za każdym razem wykonujesz zadania te proste, ale i zaawansowane. Nie wykonasz wszystkich poleceń w pracy, więc pakujesz się w torbę IKEA i swoją koleżankę - pracę, zabierasz do domu. Kolejny sukces osiągnięty, ale czujesz niedosyt i zdziwienie obserwując grupy nauczycielskie. Jakim cudem inne nauczycielki wykonują tak piękne dekoracje? Dlaczego przygotowują tak wystrzałowe aktywności dla dzieci? Skoro one przygotowują fotobudki i inne magiczne sztuczki, to może i ja powinnam. Poświęcasz weekendy na przygotowanie idealnych pomocy i w pewnym momencie nachodzi cię refleksja, że twoje życie kręci się tylko wokół pracy. Gdzie czas dla bliskich? Gdzie czas na hobby czy rozwój osobisty? 

Doskonale pamiętam swoje zawodowe początki. Pracowałam kilkadziesiąt kilometrów od domu, placówka była czynna do 18, więc bywały dni, kiedy wracałam do domu po 19. Siedziałam po nocach i przygotowywałam zajęcia, bo przecież placówka prywatna musi mieć poziom uniwersytecki. Mnóstwo czasu poświęcałam na przygotowywanie pomocy, planów zajęć i dekoracji. Dziś wpiszesz hasło w Google i znajdziesz całą listę blogów i platform, które oferują płatne lub darmowe pomoce. Jeszcze kilka lat temu wyglądało to zupełnie inaczej, więc z uporem maniaka siedziałam i tworzyłam, rysowałam, kolorowałam i żyłam w przekonaniu, że jestem superbohaterką. 

Pracowałam również w weekendy i od swoich bliskich najczęściej słyszałam "Ciekawe czy wszyscy tak pracują?", "Ciekawe czy inni też poświęcają rodzinę na rzecz pracy?", "A płaci ci ktoś za weekendowe dyżury?". Początkowo próbowałam usprawiedliwiać siebie, bo przecież dopiero zaczynałam i musiałam, a właściwie uważałam, że muszę tyle pracować. Po dwóch latach zaczęłam się zastanawiać czy nadal jestem superbohaterką czy jednak sfrustrowaną babą? Nie miałam czasu na swoją pasję, relacje z bliskimi również wyglądały różnie, a wszelkie zaproszenia od znajomych zazwyczaj odrzucałam, bo przecież koleżanka - praca była najważniejsza. 

Z biegiem czasu i zbieranym doświadczeniem człowiek zaczyna inaczej spostrzegać pewne kwestie i w końcu dochodzi do wniosku, że czas zadbać o życiowy balans. W moim przypadku z każdym kolejnym rokiem jest lepiej, ale to trudna sztuka do opanowania, w końcu zawsze myślimy o "swoich" dzieciach.

Od czego zacząć? Warto zrobić burzę mózgów i odpowiedzieć sobie na pytania "Na co poświęcam najwięcej czasu przynosząc pracę do domu? I w jaki sposób mogę to zmienić?".

W moim przypadku przygotowanie prac plastycznych i dekoracji było największym pożeraczem czasu. Na początku mojej kariery zainspirowana portalami dla nauczycieli przygotowywałam prace odtwórcze tzn. potrafiłam siedzieć i wycinać kilkadziesiąt elementów, żeby później dzieci poskładały ją w kilka minut. W szatni można było podziwiać idealną wystawkę, ale zaczęły mnie martwić słowa dzieci "ale ja nie potrafię narysować..." i to był dla mnie sygnał ostrzegawczy. Zrezygnowałam z prac odtwórczych na rzecz prac twórczych i nagle zaczęłam mieć więcej czasu. Później przyszła refleksja nad dekoracjami. Możemy obserwować przyrodę i zachodzące zmiany, a ja zaklejam okna wielkoformatowymi dekoracjami, które ze względu na aspekt estetyczny wykonywałam dwustronnie. Nie chcę już nawet wspominać, ile weekendów poświęciłam na kolorowanie tygrysków czy też wycinanie i sklejanie kolorowych sówek, które z perspektywy czasu bardziej cieszyły moje oko niż dzieci. Pierwszy krok w kierunku ograniczenia pracy w domu był przypadkowy, ale każdy kolejny już zaplanowany i świadomy.

7 zasad do zachowania równowagi między pracą a życiem prywatnym:
Weekend - w piątek wraz z wyjściem z budynku przedszkola rozpoczynam weekend. Nie odbieram telefonów od koleżanek z pracy, wyjątkiem jest dyrekcja, ale ona dzwoni w sytuacjach nadzwyczajnych. Nie zabieram pracy do domu i tak weekend jest czasem dla mnie i bliskich.
Po pracy - oczywiście, że nadal zabieram pracę do domu, bo jak napisać informację na temat funkcjonowania dziecka, IPET czy np. gotowość szkolną w obecności dzieci, którym trzeba poświęcić pełną uwagę. W domu pracuję od poniedziałku do czwartku i zazwyczaj we wtorek, kiedy jestem najkrócej w pracy staram się przygotować zajęcia na kolejny tydzień, tworzę plany i nadrabiam wszelkie kwestie związane z dokumentami.
Nie odkładam - staram się wszelkie zadania realizować na bieżąco tzn. dostaję polecenie, że mam napisać np. informację o funkcjonowaniu dziecka, to nie odkładam tego zadania na weekend, tylko siadam i działam. 
Z wyprzedzeniem - wszelkie uroczystości i wydarzenia staram się planować z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Dzięki temu mogę stopniowo przygotować materiały w pracy i to jest właśnie dla mnie najważniejszy punkt.
Pracuję w pracy - staram się maksymalnie wykorzystać czas w pracy. Pracując w maluszkach wykorzystywałam czas, kiedy dzieci spały. Był to również okres, kiedy otwierałam przedszkole, a o poranku dzieci nie było w ogóle lub była ich garstka. Obecnie wykorzystuję okienka, kiedy dzieci mają religię, język angielski. Zapewniając dzieciom bezpieczeństwo staram się również przygotowywać rzeczy w trakcie ich zabaw swobodnych, ale są to czynności, które nie wymagają ode mnie skupienia.    
Angażuję dzieci - dzieci są chętne do pomocy i przy okazji to dla nich kolejna okazja do rozwoju, więc to oni poprzez swoją twórczość wykonują dekoracje, przygotowują częściowo materiały do zajęć. Przy okazji wykorzystując np. teatrzyk, który pomalują ich zainteresowanie zajęciami wzrasta.
Mniej i więcej - czasami dochodzi do sytuacji, w których frekwencja w grupie z powodu choroby jest niższa, to również moment, który staram się maksymalnie wykorzystać.

Obecna sytuacja związana z kształceniem na odległość ma się nijak do moich zasad. Prawda jest taka, że pierwsze dni były chaosem. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie pracę zdalną i uważałam, że pracując w domu jest łatwiej. Nie jest, podziwiam każdego kto pracuje w domu na co dzień. Obecna sytuacja wymusiła na mnie poszukiwanie nowych rozwiązań, ponieważ początkowo nie potrafiłam się odnaleźć i praca cały przeplatała się z obowiązkami domowymi. Znalazłam swój złoty środek:
Godziny pracy - w godzinach pracy odpowiadam na wiadomości od rodziców, zarządzam stroną internetową i odbieram telefony z pracy. W godzinach pracy wykonuję obowiązki zawodowe, później odcinam się od przedszkola.
Hierarchia - dzielę zadania na trzy grupy: pilne, ważne, na jutro i wg tego schematu pracuję.
Doskonalenie - staram się wykorzystać ten czas na udział w szkoleniach online, nadrabiam zaległości książkowe.         

Organizacja i poszukiwanie rozwiązań, które odpowiadają tobie są najlepszą drogą do utrzymania równowagi.  

Planer nauczycielki przedszkola

Ktoś teraz może pomyśleć, że mamy trudną sytuację w kraju, a ja rozmyślam już o kolejnym roku szkolnym. Marzę by wrócić do normalności i żeby przykre doświadczenia były już tylko historią, ale  trudno też ciągle się zamartwiać i otaczać czarnymi myślami, więc warto robić coś rozwojowego i pozytywnie pomyśleć o przyszłości. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza dla osób, które prowadzą własną działalność jak np. Natalia i Katarzyna autorki bloga Ponad wszystko, ale i autorki książek dla dzieci oraz Planera Nauczyciela Przedszkola.   


Nie wyobrażam sobie pracy bez dobrej organizacji, a najlepszym narzędziem ułatwiającym organizację jest dla mnie kalendarz. Próbowałam korzystać z aplikacji, ale nic nie jest w stanie zastąpić tradycyjnego papieru i długopisu. Pod tym względem jestem już przygotowana na rok szkolny 2020/2021 i ty też możesz być. W przyszły roku będę korzystać z planera od ponadwszystko, jak się sprawdzi? Będzie to mój pierwszy raz z Planerem Nauczyciela Przedszkola, ale zapowiada się bardzo dobrze. Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że planer ma twardą oprawę, ale jest lekki i poręczny, a to ogromny atut.  


Co najbardziej spodobało mi się w tym planerze? 
  • sporo miejsca na dodatkowe notatki, 
  • wyszczególnione strony na zapisanie terminów szkoleń oraz konkursów,
  • tygodniowy układ, 
  • strona na zapisanie informacji odnośnie realizowanych projektów, innowacji i eksperymentów oraz przykładowe pomysły, 
  • w jednym miejscu można spisać planowane uroczystości i wydarzenia, 
  • dodatkowe miejsce na spisanie planu współpracy z rodzicami oraz środowiskiem lokalnym, 
  • propozycje nietypowych świąt na dany miesiąc,
  • lista zadań, planowane wyjścia, zebrania i zajęcia, inspiracje i pomysły do realizacji w danym miesiącu. 


W plenerze znajdziesz jeszcze inne dodatkowe strony i ułatwienia o których możesz przeczytać na stronie ponadwszystko.com/planery/ Do wyboru są dwa wzory okładki, ale zawartość każdego kalendarza jest taka sama. Bez obaw! Nie muszę planować pracy w oparciu o dwa kalendarze, jeden z nich jest prezentem dla koleżanki. Przyznam, że jeszcze nie wiem który, ponieważ wybór okładki jest dla mnie zazwyczaj trudnym wyzwaniem. 

Umiem to zrobić!

„Nie można zmusić ziarna do rozwoju i kiełkowania, można jedynie stworzyć warunki zezwalające na to, aby ziarno rozwinęło wszystkie tkwiące w nim możliwości” Carl Rogers. Wyręczając i ograniczając nie stwarzamy dziecku warunków, które pozwalają na holistyczny rozwój. Pewnych kwestii nie da się przyspieszyć czy ominąć, bo potrzeba tylko i aż czasu. Zostaw to, poczekaj, pospiesz się, nie mamy teraz czasu i można tak wymieniać. Żyjemy w biegu między domem, przedszkolem a pracą. Bardzo często usprawiedliwiamy się i przy okazji wyręczamy dzieci, które potrzebują codziennego treningu swoich umiejętności. Może obecna sytuacja skłoni nas do refleksji i przewartościowania niektórych aspektów naszego życia. 


Dziecko potrzebuje czasu na zdobywanie nowych umiejętności i w ciekawy sposób przedstawia to książka pt. "Umiem to zrobić! 46 rzeczy, których dzieci uczą się każdego dnia", publikacja Wydawnictwa Papilon. Książka dla dzieci w wieku przedszkolnym, która porusza ważną tematykę zdobywania kolejnych umiejętności przez dzieci. Dla dorosłych umiejętności te zazwyczaj są błahe, więc denerwujemy się, że dzieci wykonują je powoli i niezdarnie, a zapominamy, że dla nich to ogromny wysiłek. Dorosłym przypomni jak ważna jest samodzielność i możliwość rozwijania się ich pociech, a dzieci zachęci do poznawania i odkrywania nowych aktywności. 


Czy tylko ja boję się dentysty? 
Jak bezpiecznie przejść przez ulicę?
Co zrobić kiedy przegrywam?
Dlaczego nie wolno się oddalać?
Kiedy poczekać na swoją kolej?
W co się ubrać?

Każda z umiejętności przedstawiona jest w krótki sposób i skłania do refleksji poprzez zadane na koniec pytania. I właśnie te pytania oraz wskazówki zachęcają dzieci do zdobywania nowych umiejętności, ale i motywują oraz dodają odwagi. Przy okazji są wskazówką dla rodzica i pozwalają na lepsze poznanie własnego dziecka i tym samym budowanie relacji. Książka szczególnie dla mnie ważna, ponieważ wydana pod patronatem pedagogpisze.pl Jednak osoby znające mnie doskonale wiedzą, że podpisuję się pod rzeczami wartościowymi.  


Współpraca między nauczycielami



Rozpoczynając pierwszą pracę w przedszkolu miałam już doświadczenie zdobyte jako opiekunka w żłobku, więc byłam nauczycielskim świeżakiem głównie w kwestii dokumentacji. Nie miałam trudności w nawiązywaniu kontaktu z dziećmi czy też organizacją zajęć i byłam przekonana, że kolejne miejsce pracy będzie również owocne pod względem współpracy z nauczycielami, a w szczególności z wychowawcą grupy. Pomyliłam się i miałam wrażenie, że rzeczy których doświadczam są tylko złym snem.

Nie pochodzę z nauczycielskiej rodziny, więc nigdy nie miałam okazji posłuchać historii jak to bywa w nauczycielskim pokoju. Praktyki w przedszkolu wspominam bardzo dobrze, więc nie przypuszczałam, że praca marzeń rozpocznie się od lewego sierpowego. Moja pierwsza praca w przedszkolu była nie tyle podcięciem skrzydeł, co ich wyrwaniem. Wpis pojawia się na prośbę czytelników, którzy również z takimi problemami się zmagają. Jednak chciałabym, żeby dotarł i wzbudził refleksję u nauczycieli, którzy czują się dowartościowani poprzez niszczenie innych.

Pierwszego dnia poszłam pełna ciekawości i niepewności, po pierwszym tygodniu nie chciałam już tam wracać. Na dzień dobry usłyszałam kilka rad od bardziej doświadczonych koleżanek:
"Nie rób więcej niż my"
"Trzymaj się naszych zasad"
"Musisz się dostosować"
"Nie myśl, że będziesz dostawać więcej pieniędzy"

Nie zdążyłam pokazać jak pracuję i co robię, a już zostałam sprowadzona na ziemię. Wieszając prace plastyczne usłyszałam "Dostajesz żółtą kartkę!" i po kilku dniach zrozumiałam powód ostrzeżenia, dzieci użyły do pracy plastycznej piórek. Dla moich koleżanek oznaczało to już zbyt duże zaangażowanie w pracę. Miałam nadzieję, że wychowawczyni grupy będzie bardziej przyjazna, ale od niej wciąż słyszałam "Niech wróci A., razem miałyśmy tyle planów i pomysłów" - byłam na zastępstwie za nauczycielkę, która była na macierzyńskim. Z jednej strony słyszałam ile to miała planów, ale z drugiej ja swoich nie mogłam nawet zaproponować.

Trafiłam bardzo źle i w pewnym momencie zaczęłam szukać problemu w sobie. Ja jedna kontra pięć innych nauczycielek i obojętna na wszystko dyrekcja. Dzieci były rewelacyjne i praca z nimi również, ale nie miałam ochoty przychodzić przez grono pedagogiczne. Jedna z nauczycielek chciała pracować, ale była tak samo upominana jak i ja, wiec poddała się presji. Próbowałam rozmawiać z koleżankami, ale nie pomagało, pracowałam w ukryciu skoro nie miałam ich zgody, aż nie wytrzymałam i zaczęłam szukać innej pracy.

Najbardziej zdziwiła mnie reakcja koleżanka do której dochodziłam jako zmienniczka, ponieważ przy dyrekcji przyjęła mnie z uśmiechem, a na każde moje zadane pytanie padała odpowiedź "nie wiem" lub "nie twoja sprawa". Z biegiem czasu zaczęła zatajać informacje i tak o pewnych kwestiach dowiadywałam się na szarym końcu, w ogóle albo przypadkowo od innych osób. Odżyłam w momencie, gdy wylądowała na l4, właśnie wtedy odetchnęłam z ulgą. W maju ściągnęłam z okien śnieżynki, schowałam zimowe dekoracje i poczułam wolność, niestety była to tylko kwestia czasu.

Dziś jako bardziej doświadczony nauczyciel powiedziałabym dawnej sobie "Rób swoje i nie patrz na innych skoro uważają, że ich praca nie ma sensu!". Dlaczego tyle uwagi poświęca się szkoleniom odnośnie współpracy z rodzicami, a nie ma szkoleń dotyczących współpracy nauczycieli? W mojej ocenie znaczna część nauczycieli deklaruje otwartość, ale nijak mi się to do rzeczywistości, a zamiast wsparcia w drugiej osobie dostrzegają zagrożenie i obawy, że znowu coś będą musieli robić. Współpraca to słaby punkt wielu nauczycieli, cenią swoją autonomię i ciężko przychodzi im współdziałanie. Nie każda placówka mierzy się z takimi problemami, ale wiele już widziałam i wiele się też nasłuchałam o donoszeniu, zawiści i podkładaniu świni.

Dla mnie ta sytuacja ma tylko dwa wyjścia albo pracujesz według swojego pomysłu i na każdym kroku słyszysz komentarze, albo poszukujesz innej pracy z nadzieję na poprawę. Walka z wiatrakami, bo tak wygląda pierwsza sytuacja zazwyczaj wiążę się i tak z frustracją nauczyciela. Zmieniłam pracę z nadzieją na lepszą atmosferę i udało się, ale gdybym ponownie trafiła w toksyczne środowisko to bym zrezygnowała z tego zawodu. Dziś mogę czerpać wiedzę i pomysły od swoich doświadczonych koleżanek, ale i one są skore to zdobywania nowych umiejętności i czerpania pomysłów od młodszych nauczycieli. Nie każdy musi się lubić, ale każdemu należy się szacunek. 

Dobra gra za dobre słowo


Możesz usiąść i czekać, aż sytuacja ulegnie zmianie, ale po co? Zacznij działać tu i teraz, w końcu nie wiesz ile stan zawieszenia będzie trwał. Sytuacja nie jest łatwa, ale może być lepiej! Wystarczy działać. Nie ma znaczenia czy spędzasz czas na balkonie, kanapie czy w przydomowym ogródku, zrób coś dobrego dla siebie i dla innych, w końcu siła tkwi w małych gestach. I z takim gestem przychodzi rebel.pl organizując akcję "Dobra gra za dobre słowo", a ja do tego wydarzenia z przyjemnością dołączyłam. Śledźcie uważnie moje kontro na Instagramie, bo już dziś pojawi się post #wygrajdzień Będzie to okazja do złapania pozytywnych wiadomości, spora dawka śmiechu, nie zabraknie również nagród od rebel_pl. Odwiedź pedagogpisze, zachowaj czujność i dołącz do zabawy. Szczegóły znajdziesz na Instagramie, ale to nie koniec. Akcja jest cykliczna i potrwa przez najbliższe cztery tygodnie. 

                  instagram.com/rebel_pl
                    

Mindfulness dla dzieci, Uf Afzal

Coraz częściej mówi się o mindfulness i cieszy mnie fakt zwracania uwagi na trening uważności. Dla wielu osób termin mindulness może brzmieć tajemniczo, ale to nic innego jak ćwiczenia uwagi. Ćwiczenia z wykorzystaniem zmysłów, angażowaniem umysłu w obecnej chwili, dbanie o samokontrolę, ale i nastawienie pełne otwartości i akceptacji. Dzieci oraz młodzież zmagają się z wieloma bodźcami, presją, stresem związanym z ciągłym egzaminowaniem i ocenianiem, więc warto od najmłodszych lat pokazywać rozwiązania, które pozwolą zachować życiowy balans. Jeżeli temat wzbudza twoje zainteresowanie, to warto sięgnąć po książkę "Mindfulness dla dzieci" Uf Afzal. To właśnie w niej cudownie przedstawiona jest idea mindfulness w postaci metafory ptasich skrzydeł. Jedno skrzydło to mądrość, czyli świadomość i dostrzeganie doświadczeń, a drugim skrzydłem jest współczucie, więc życzliwość z jaką reagujemy na nasze doświadczenia. Czy ptak wzbije się w górę używając jednego skrzydła?      

"Zrozum, że tak samo jak ptak potrzebuje dwóch skrzydeł, by latać, ty musisz jednocześnie rozwijać mądrość i współczucie".

~Matthieu Ricard


Muszę przyznać, że dawno nie miałam w rękach książki, która zachwyciła mnie jakością wydania i dbałością o najmniejszy szczegół.  Przepiękne ilustracje przyciągają oko i jak się okazuje są również częścią ćwiczeń, ale w końcu i tak jest treść jest najważniejsza, więc skupmy się na tym aspekcie. 

Książka jest poradnikiem czy jak kto woli przewodnikiem i została stworzona z myślą o rodzicach, a wśród wielu ważnych wskazówek można znaleźć fragment, który powinien trafić do każdego rodzica:

"(...)Dodatkowo, szalenie ważne jest, by zaakceptować, że jesteś dobrym rodzicem, który stara się najlepiej, jak może. Rodzicielstwo w dzisiejszych czasach jest obarczone potężną dozą poczucia winy. Rodzice są bombardowani radami i krytycznymi uwagami, w deszczu których łatwo rodzi się piekący niepokój. Czasem prawie chce mi się płakać, gdy widzą wspaniałych, kochających rodziców, którzy mierzą się według nieosiągalnych standardów, a potem gorzko wyrzucają sobie najmniejsze potknięcia". 

Myślę, że po przeczytaniu tych kilku zdań sięgniesz po książkę i pamiętaj, że jest to niezwykły przewodnik dla rodzica, ale i dziecka. Propozycje ćwiczeń skierowane są dla dzieci od 4 do 11 roku życia, w sumie jest 30 propozycji aktywności wraz z praktycznymi wskazówkami odnośnie pracy nad koncentracją, uwagą, oddechem. Każdy z nas znajdzie 2 minuty na przeprowadzenie ćwiczenia z dzieckiem, bo właśnie tyle czasu zajmuje większość propozycji. Nie ma mowy o poszukiwaniu wymówek, ponieważ to ćwiczenia, które można wykonywać podczas sytuacji dnia codziennego. I co ważne pomożesz dziecku stać na ziemi, ale i sobie, ponieważ są to aktywności bardzo wciągające i pomagają znaleźć życiową równowagę również dorosłym. Przy okazji zacieśnia się więź z dzieckiem, więc to dobrze wykorzystane kilka minut.  Ćwiczenia nawiązują do rytmu dnia tzn. znajdują się pomysły dotyczące pobudki, jedzenia, chodzenia, podróżowania, nauki, radzenia sobie z trudnościami, komunikowaniem itd. Każde z ćwiczeń poprzedzone jest teoretycznym wstęp i ukazaniem problemów z jakimi mogą borykać się dzieci.


Książka powstała z myślą o rodzicach i praktykowaniu ćwiczeń w warunkach domowych, ale ćwiczenia można również wdrożyć w życie grupy przedszkolnej czy klasy. Niektóre aktywności będą wymagały modyfikacji, ale większość stanowi gotowe rozwiązanie do praktykowania we wspomnianych grupach. 

Studia pedagogiczne nic nie dają....


Biorąc udział w narodowej obserwacji zajęć innych nauczycieli nasuwa mi się jedno pytanie "Po co są studia pedagogiczne?". Chcąc nie chcąc na grupach nauczycielskich wyświetlają mi się prezentacje multimedialne dla 4-latków trwające 40 minut, kilkunastostronicowe karty pracy, w tym zadanie z angielskiego i uzupełnianie luk literami przez 5-latka, podpisywanie ilustracji wyrazem zaczynającym się dużą literą, pytania "Jak wprowadzić literę?" albo "Czy gotowość szkolną robi się w maluszkach?". Obecna sytuacja jest nowa dla każdego, ale czy tego typu błędy wynikają z obecnej sytuacji? Nie. Zderzam się z propozycjami, które nie są dostosowane do dzieci w wieku przedszkolnym i tym samym z brakiem elementarnej wiedzy. Dodatkowo dziś słysząc o "cymbałkach" i "kółeczkach" i to ust z autorytetu poczułam irytację i ogromną złość. Każdy z nas popełnia błędy i to jest normalne! Przeraża mnie natomiast skala tego zjawiska i uważam, że główny problem tkwi w studiach. Teoria teorią, ale brakuje praktyki i tym samym wykładowców-praktyków, metodyków. Wolę nie myśleć co będzie za kilka lat, ale studia pedagogiczne nic przygotowują pod względem praktycznym. Oczywiście, że są wyjątki, lecz większość pozostawia wiele do życzenia. Czy studia pedagogiczne powinny bazować na robieniu i przerabianiu kolejnych prezentacji?

Jeśli jesteś w trakcie studiów pedagogicznych i czujesz, że studia bazują tylko na wiedzy teoretycznej, to proponuję działać póki jeszcze jest czas. Lepiej poświęcić teraz chwilę, niż rozpocząć pracę i być kompletnie zielonym. Co możesz zrobić? 
  • zaangażuj się w praktyki,  
  • rozpocznij wolontariat, (wolontariat wakacyjny - klik)  
  • bierz udział w szkoleniach, istnieje mnóstwo możliwości na darmowe doskonalenie się, 
  • sięgaj po książki, 
  • śledź strony związane ze specjalnością studiów. 
Jestem przekonana, że masz mnóstwo obaw i wątpliwości, ale jesteś w podobnej sytuacji jak większość studentów. Nieliczne uczelnie stawiają na aspekt praktyczny. 

Wychowanie w duchu prostoty


Dla wielu osób liczy się mieć nad być, niestety domeną naszych czasów jest ciągła gonitwa za kolejnymi dobrami. Skoro konsumpcjonizm wpisał się w standardy życia, to potrzebne są odpowiednie fundusze i ciągła pogoń za realizacją kolejnych celów, ale i kaprysów. Codzienność przypomina rollercoaster, a do tej szybkiej przejażdżki zaproszeni są i najmłodsi. Rodzice toczą wyścig z czasem, zaś czas dzieci próbują wypełnić atrakcjami, zabawkami, dodatkowymi zajęciami. Problem zaczyna się w momencie, gdy rodzice nie potrafią zadbać o życiową równowagę całej rodziny. Warto wykorzystać reguły minimalizmu i wychować dzieci szczęśliwsze i spokojniejsze. Jak to uczynić? Należy sięgnąć po książkę Kim John Payne, Lisa M. Ross pt. "Wychowanie w duchu prostoty". 

Książka prezentuje:
  • cztery stopnie upraszczania życia rodzinnego, 
  • wskazówki, jak oczyścić środowisko domowe, by wyeliminować przeciążenia sensoryczne u dzieci, 
  • podpowiedzi, które pomogą wprowadzić rytm i rytuały oraz ograniczyć obecność mediów, by przywrócić spokojną atmosferę w domu, 
  • rzetelne informacje na temat tego, jak rozpraszacze negatywnie wpływają na uwagę i nastrój dzieci, oraz sugestie, jak je ograniczyć.

Sześć rozdziałów skłaniających do refleksji, każdy dotyczy inne sfery życia, ale każdy z nich jest kopalnią życiowej mądrości. Każdą z tych sfer należy odczarować, ale chcąc ją uprościć dorosły musi przede wszystkim chcieć. Nie jest to proste zadanie, ale może się takie stać, jeśli dorosły znajdzie w sobie siłę, motywację i odpowiednie nastawienie. Odrobina wysiłku pozwoli przywrócić dzieciom dzieciństwo i wprowadzi balans w życie rodzinne. Warto podkreślić, że przedstawione wskazówki są tylko propozycjami, ale propozycjami pozbawionymi moralizatorstwa i to od nas samych zależy co wybierzemy dla naszych bliskich. 

"Jako rodzice jesteśmy architektami codziennego życia naszej rodziny. Budujemy fundamenty dla tych, których kochamy, wybierając, co wspólnie robimy i jak to robimy. Determinujemy rytm naszych dni; wyznaczamy tempo."

Nie pozwól sobie na samowolę budowlaną i bądź świadomym architektem waszego życia, który:
  • pozwala kształtować dzieciom tożsamość, 
  • nie poddaje się presji nadmiaru,
  • rozsądnie dobiera przedmioty w otoczeniu dziecka pod względem jakości, pamiętając o ilości, 
  • dąży do atmosfery spokoju, 
  • szanuje swoje dziecko wraz z jego mocnymi stronami i ograniczeniami, 
  • towarzyszy, ale nie narzuca się, 
  • potrafi ograniczyć nadmiar bodźców,
  • jest projektantem rytmu dnia
  • dostrzega rolę zabawy swobodnej. 

To lektura obowiązkowa dla rodziców i przyszłych rodziców, którzy zamiast przytłoczenia chcą czuć równowagę i dostrzec, że proste życie ma głęboki sens. 

Powrót do przedszkola w czasach zarazy



Jak wygląda przedszkole w czasach zarazy? Czy można zachować bezpieczeństwo i zdrowy rozsądek? 

Otwarcie przedszkoli i żłobków powinno nastąpić i takie jest moje stanowisko. Koronawakacje nie będą trwać w nieskończoność. Może i ponownie narażam się nauczycielom, ale powiedzmy sobie szczerze obok tych harujących nauczycieli, którzy poświęcają mnóstwo czasu są i osoby pracujące na zasadzie "masz i zrób". Nauczyciele placówek publicznych są w komfortowej sytuacji, ponieważ pełne wynagrodzenie wpływa na ich konto. Obok rozgrywają się ludzkie tragedie, ale przecież mnie to nie dotyczy, w końcu mam za co zapłacić rachunki. Tylko za kilkanaście tygodni nie będzie już tak kolorowo, bo ceny znacznie pójdą do góry i za 2 tys. nauczycielskiej pensji pozostanie liczyć każdy grosz.


Pracujemy zdalnie, ale są osoby, które takiej możliwości nie mają. I właśnie postawa niektórych nauczycieli najbardziej mnie boli. Sama mam wiele rozterek i wątpliwości od wielu tygodni, ale zostawiam je w domowym zaciszu. Na stronie MEN, ZNP, grupach nauczycielskich na prawo i lewo padają hasła "Jesteśmy mięsem armatnim", "Wysyłają nas na wojnę", do tego sami siejemy plotki albo oskarżamy rodziców, że mają już dość swoich dzieci. I moje ulubione hasło "Nauczyciele też mają dzieci", więc co robi teraz sprzedawczyni ze swoimi dziećmi? Siedzą na zapleczu lub chowają się między nogami, gdy ona siedzi na kasie? Nauczyciele nakręcają falę nienawiści, stawiają siebie w roli kozła ofiarnego, bo przecież tylko nauczyciele mają teraz źle. 


Jestem niewielką częścią tego świata, podobnie jak inni, w tym i ty. Jeżeli myślisz, że koronawirus cię nie dotyczy, to jesteś w błędzie, a konsekwencje nie zniknął wraz z koronawirusem i odczuje je każdy.

Placówki powinny być otwarte, ale z zachowaniem odpowiednich zasadach i we współpracy rząd-samorząd. Zważając na ostatnie tygodnie mogę śmiało powiedzieć, że standardy spychologii w Polsce zostały zachowane. Mamy bardzo trudny czas, ale czy da się zachować zdrowy rozsądek i dbać o bezpieczeństwo własne i dzieci? Z przerażeniem patrzę na wyznaczanie boksów dzieciom do zabawy, puste sale i nauczycieli ubranych w maseczki, przyłbice, rękawiczki i kombinezony. Główny problem jak zwykle tkwi w nadinterpretacji zaleceń GIS, Powiedzmy sobie szczerze, że zalecenia są trudne do realizacji, ale czy wynika z nich, że dzieci mają być pozbawione kredek czy np., że mają spędzać czas w sali w maseczce i dezynfekować ręce specjalnymi płynami? Nie. 

"W czasach paniki zarażaj ludzi spokojem"

I właśnie tylko spokój i zdrowy rozsądek może nam przejść przez ten trudny czas. 

Nowe cyfrowe dzieciństwo

Trudno w dzisiejszych czasach wystrzec się technologii, ona jest i będzie jeszcze bardziej obecna w życiu dzieci. Rozwój świata cyfrowego jest nieunikniony, więc warto znaleźć sposób na odnalezienie się w owej rzeczywistości. "Nowe cyfrowe dzieciństwo. Jak wychowywać dzieci, by radziły sobie w usieciowionym świecie"  Jordana Shapiro to książka opierająca się na badaniach z zakresu ekonomii, psychologii, filozofii oraz edukacji. O książce możemy przeczytać, że to "Prowokujące spojrzenie na nowy zdigitalizowny krajobraz dzieciństwa ze wskazówkami, jak się z nim poruszać" i choć opis brzmi świetnie, to po przeczytaniu pozostaje duży niedosyt.

Całość składa się z czterech części: my, dom, szkoła, społeczeństwo. Każda z nich jest obszerna, ale dla mnie i chaotyczna. Brakuje mi spójności myślowej autora. Shapiro używa wielu porównań i z wieloma się nie mogę zgodzić, ponieważ są dla mnie zbyt kontrowersyjne. Fragment dotyczący piaskownicy utwierdził mnie w przekonaniu, że to książka do której już nie powrócę:

"Piaskownice wspierały rozwój dzieci wzrastających w społeczeństwie przemysłowym XX wieku. Cyfrowe piaskownice będą wspierać rozwój dzieci w zdrowym rozwoju oraz przygotowaniu ich do życia w usieciowionym świecie".

Rodzice powinni być przewodnikami dla swoich dzieci, powinni przy nich być być i spędzać z nimi czas w świecie cyfrowym oraz mieć świadomość tego, w jaki sposób i z czego korzystają ich dzieci.  Choć ta idea jest słuszna, to książka składa się z bardzo ogólnych i nieodkrywczych wskazówek jak np. powszechny dostęp do technologii w szkolnictwie czy przestrzeganie zasad bezpieczeństwa w sieci. Myślę, że to na tyle utarte uwagi, że każdy jest ich świadom i wpaja je dzieciom od najmłodszych lat. Zabrakło mi konkretów i informacji odkrywczych, które wpisałyby się w obecne czasy. O ile rodzice są zaangażowani w monitorowanie cyfrowego świata to problemu nie ma, ale treść książki nie zmobilizuje osób, które są na bakier z światem ekranów. Z jednej strony w wielu momentach Shapiro dzieli się kontrowersyjnymi poglądami, z drugiej strony w rozlazły sposób opisuje kwestie oczywiste. Atutem jest fakt porównania jest tego jak było i jak jest, zwrócenie uwagi na aspekt ludzki i kulturalny ma duże znaczenie. Przy czym aspekt kulturowy, w tym przypadku amerykański jest mocno widoczny i nie wszystko sprawdzi się w naszych warunkach.

Muszę przyznać, że słowa amerykańskiego magazynu recenzującego książki, które brzmią "Wiarygodne teorie poparte rzetelnymi badaniami" rozbudziły moją ciekawość i tym samym oczekiwania wzrosły. Myślałam, że będą to badania na miarę dzisiejszych czasów i tu pojawia się kolejne rozczarowanie. Shapiro przytacza mnóstwo badań, ale większość z nich podważa lub przedstawia zdawkowo i zbyt ogólnie. Liczyłam na rewolucję, która pomoże zrozumieć rodzicom cały wachlarz zalet, ale i wad cyfrowego świata. Niestety moim zdaniem to książka, która uspokoi rodziców i nie przyniesie wielu zmian, choć autor twierdzi, że to publikacja ze wskazówkami, jak poruszać się w świecie zdigitalizowanym. 

Zabawy w przedszkolu w czasach zarazy

Obawy nauczycieli wychowania przedszkolnego są ogromne i nie dziwię się, bo sama się boję. Jednak w tym całym chaosie należy zachować bezpieczeństwo, ale i zdrowy rozsądek. Niestety wielu dyrektorów podejmuje irracjonalne decyzje i sale są całkowicie opustoszałe. Rozumiem, że to kwestia obaw, ale następuje nadinterpretacja zaleceń GIS i zapominamy o dzieciach. 

Przytoczę kilka najważniejszych zaleceń GIS odnośnie przestrzeni i organizacji czasu dla dzieci:

Minimalna przestrzeń do wypoczynku, zabawy i zajęć dla dzieci w sali nie może być mniejsza niż 4 m2 na 1 dziecko i każdego opiekuna*.

W sali, w której przebywa grupa należy usunąć przedmioty i sprzęty, których nie można skutecznie uprać lub dezynfekować (np. pluszowe zabawki). Jeżeli do zajęć wykorzystywane są przybory sportowe (piłki, skakanki, obręcze itp.) należy je dokładnie czyścić lub dezynfekować.
Dziecko nie powinno zabierać ze sobą do placówki i z placówki niepotrzebnych przedmiotów lub zabawek.

Zaleca się korzystanie przez dzieci z pobytu na świeżym powietrzu na terenie podmiotu, przy zachowaniu możliwie maksymalnej odległości, zmianowości grup.

Sprzęt na placu zabaw lub boisku powinien być regularnie czyszczony z użyciem detergentu lub dezynfekowany, jeśli nie ma takiej możliwości należy zabezpieczyć go przed używaniem.

Nie należy organizować żadnych wyjść poza teren podmiotu (np. spacer do parku).


Zebrałam pomysły na spędzenie czasu z grupą przedszkolną, w dobie koronawirusa. To propozycje z myślą o dzieciach i z zachowaniem zaleceń GIS. 

W SALI 

  1. Zabawy (bez)dywanowe - śmiało można wykorzystać zabawy typu "Malarz", "Jeż", "Czarownice", które nie wymagają bezpośredniego kontaktu. Spośród zabaw część Iczęść II
  2. Zabawy w kodowanie i programowanie (można wykleić matę na podłodze przy użyciu taśmy malarskiej) klik
  3. Zabawy taneczne, naśladowcze
  4. Zabawy muzyczne (w tym i inspirowane metodą Orffa, Strauss itd.)
  5. Zabawy paluszkowe 
  6. Zabawy parateatralne
  7. Harcerskie pląsy 
  8. Tory przeszkód  
  9. Wyścigi 
  10. Opowieści ruchowe 
  11. Wykorzystywanie dziecięcej literatury
  12. Ćwiczenia doskonalące słuch fonematyczny 
  13. Doświadczenia i eksperymenty (np. samopompujące się balonytańcząca kukurydzaocean w butelce)
  14. Dziecięca twórczość z użyciem kredek, pasteli, farb, papieru (nie pozbawiajcie dzieci kredek!)
  15. Malowanie i rysowanie na arkuszach wielkoformatowych (szary papier, brystol), 
  16. Malowanie na folii spożywczej 
  17. Malowanie rozcieńczoną farbą lub barwnikami spożywczymi na mleku
  18. Tworzenie ekozabawek z kartonów
  19. Projektowanie gier 
  20. Projektowanie makiet  

NA PODWÓRKU 
  1. Zabawy ruchowe np. Raz, dwa, trzy Baba Jaga patrzy 
  2. Poszukiwanie darów natury 
  3. Układanie mandali 
  4. Rysowanie kredą 
  5. Gra w klasy
  6. Tor przeszkód 
  7. Wyścigi 
  8. Obserwacje przyrodnicze

Terapia ręki w praktyce



Kiedyś spotkałam się z opinią, że terapia ręki to kwestia mody. Absolutnie nie zgodzę się z takim stwierdzeniem i każda osoba, która pracuje z dziećmi doskonale widzi jak z każdym rokiem wzrasta odsetek dzieci, które mają problemy z samoobsługą, rysowaniem, kolorowaniem, wycinaniem itd. Styl życia polskich rodzin tylko pogłębia problemy z jakimi borykają się dzieci, więc warto sięgnąć po książkę autorstwa Anety Giczewskiej, Wioletty Bartkiewicz i uzupełnić swoją wiedzę. Właśnie za sprawą autorek tematyka przedstawiona jest w sposób holistyczny, ponieważ wykorzystują swoją wiedzę m.in z zakresu fizjoterapii, pedagogiki specjalnej, SI, psychologii i przede wszystkim wieloletnie doświadczenie zdobyte w pracy z dziećmi. Warto zaznaczyć, że autorki są instruktorami Programu Terapii Ręki i prowadzą szkolenia m.in. w aCentrum.  

Początkowe tematy dotyczą wprowadzanie w tematykę i możemy przeczytać m.in. o wskazaniach do terapii ręki, anatomii kończyny górnej, ICF, przygotowaniu ręki do funkcji w pierwszym roku życia. I to co mnie bardzo ucieszyło to fakt, że ta trudna tematyka nie jest przedstawiona w sposób przytłaczający. Wszystkie informacje są jasne i klarowne, dodatkowo wzbogacone są obrazkami, schematami, ponadto wyszczególnione są ważne treści, co w znacznym stopniu ułatwia przyswojenie informacji. Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla nauczycieli wychowania przedszkolnego, edukacji wczesnoszkolnej, pedagogów oraz terapeutów, ale i z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że również dla opiekunów pracujących w żłobku i rodziców, których dzieci borykają się z trudnościami w zakresie małej motoryki. Gdybym miała zaznaczać wartościowe treści, to cała książka byłaby kolorowa, więc przytoczę bardzo ważne fragmenty, które utkwiły w mojej głowie i które warto przytoczyć rodzicom podopiecznych: 

"Musimy pamiętać, że rozwój dziecka to proces i wszystkie nowe funkcje budują się zawsze na bazie wcześniejszych doświadczeń. Dlatego też umiejętność pisania nie pojawia się NAGLE
i niespodziewanie w wieku 6 czy 7 lat, tylko jest funkcją, do której dziecko przygotowuje się już od chwili urodzenia, stopniowo zdobywając nowe doświadczenia sensoryczne i motoryczne, tak aby
w pewnym wieku chwycić wreszcie ołówek w prawidłowy sposób i rozpocząć swoją przygodę
z pisaniem".

"Dziecko nie jest w stanie nauczyć się ruchu, jeśli nie jest w stanie tego ruchu poczuć. Tu nie ma drogi na skróty." 

W książce opisany jest cały Program Terapii Ręki PRT™, można zapoznać się z jego założeniami, celami terapii i schematem zajęć prowadzonych wg PRT™. Zagadnień jest mnóstwo, ale temat jest bardzo złożony, więc wymaga przekazania rzetelnych informacji. Specjalistyczne słownictwo związane z terapią zostało w prosty sposób wytłumaczone i dodatkowo wyszczególnione poprzez kolorową ramkę lub pogrubienie. Jestem wzrokowcem, więc dla mnie kolorowe ramki, obrazki, schematy czy tabelki są ogromnym ułatwieniem w przyswajaniu treści. Podane przykłady przedstawione są w czytelny sposób, łatwo można do nich powrócić. Etapy chwytu, rysowanie, kolorowanie, modelowanie, wycinanie, pisanie to tylko niektóre z poruszanych tematów. Jednak to też treści, które niby były poruszane na studiach, więc cieszę się że mogłam odświeżyć wiedzę i przy okazji przyswoić nowe treści o których nie miałam pojęcia. Sięgając po książkę mam nadzieję, że dowiem się czegoś nowego, że znajdę gotowe rozwiązania, ale i inspiracje i właśnie taka jest książka "Terapia ręki w praktyce". Nie jest to sucha teoria, a praktyczne treści wraz z wskazówkami, zwróceniem uwagi na trudności oraz sposoby ich rozwiązywania i wspierania, a nawet i przykładowe scenariusze. Na szczególną uwagę zasługuje rozdział dotyczący diagnozy i jej roli, ponadto w książce zawarty jest kwestionariusz wywiadu z rodzicami oraz arkusz obserwacji PRT™.   

Przyznam, że książkę kupiłam pod wpływem impulsu. Rzadko daję się skusić reklamie w social mediach, ale w tym przypadku opis i okładka wołała "kup mnie". Kupiłam i nie żałuję, wręcz przeciwnie! To jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję ostatnio przeczytać. Powinna być w biblioteczce każdego nauczyciela (i nie tylko). Treść jest najważniejsza, ale nie mogę przejść obojętnie obok wydania. Twarda okładka, która wpływa na trwałość książki, dbałość o najmniejsze szczegóły, bogata oprawa graficzna, która stanowi dodatek do treści, to kolejne atuty publikacji. W zakładce "Zobacz książkę" na stronie terapiareki.pl można zobaczyć kilka przykładowych stron. 


Viewing all 281 articles
Browse latest View live